Grecki test LG G6

Podczas ostatniego wypadu na greckie wyspy miałem okazję testować nowy model LG G6. Producent chwali się, ze to pancerny model dlatego nie pieściłem się z nim w zgodzie ze swoja naturą roztargnionego brutala. Bo jak się fotografuje w amoku z pasją, to wszystko może się zdarzyć: moczenie, zapasy w błocie, kurzawki, upadki i odloty. Jak dobrze wszystkim wiadomo uwielbiam fotografować smartfonem, bo na dużym ekranie wszystko dobrze widać, kadrowanie jest prostsze i wszystkie funkcje dostępne są za muśnięciem palca, a sam aparat jest zawsze w kieszeni. Co więcej, będąc tydzień w Grecji z udawanym przerażeniem stwierdziłem, że częściej sięgam po telefon niż aparat. Może to ból nogi i kiepska pogoda, a może fakt, że smartfon łatwiej schować pod sztormiakiem i wyciągnąć, gdy muszę zrobić zdjęcie…

Lg modelem G4 zdobył serca wielu fotografów. Posypały się nagrody w plebiscytach na „naj – naj”. Do dziś wiele osób pyta mnie, czy są jeszcze szanse kupić ten model. Jego następca, G5 był już bardziej aparatem fotograficznym z funkcjami smartfona. Jednak dodatkowy super szerokokątny obiektyw, wymienny moduł fotograficzny, wymienna bateria, zewnętrzna ładowarka do baterii, miały swoją cenę. Smatfon nie zdobył oczekiwanej popularności, a szkoda, bo koncepcja była słuszna – choć sam model urodą nie czarował tak, jak G4. Przed premierą G6 pojawił się więc lekki dreszczyk czym tym razem spróbuje nas zaskoczyć producent.

Budowa

Smartfon ma atrakcyjne wzornictwo w modnym nowoczesnym stylu. Ze względu na swoja cienkość, smukłość i praktyczny brak ramek wokół ekranu wygląda bardzo lekko i delikatnie. Jednak to tylko pozory! Owszem jest lekki, ale zarazem bardzo mocny. Szkielet stworzono z wytrzymałego metalu, a ekran schowany jest za „pancerną” szybką, jak przystało na telefon z militarnymi certyfikatami na szczelność i uderzenia. Wytrzymałości tego modelu mogłem dowieść podczas targów foto/wideo w Łodzi. Podczas cyklu prezentacji raz za razem upuszczałem swoją G6 na podłogę ku uciesze niedowiarków. Ekran nie pękł, wszystkie funkcje działały jak trzeba. Dzięki temu tak „pobity i skopany” smartfon mogłem potem przetestować fotograficznie, w trudnych warunkach kapryśnej pogody.

Nie będę rozpisywał się na temat konstrukcji elektronicznego wnętrza. Nie zrobię też testów szybkości czy sprawności, bo dla mnie nie ważne są nanosekundy, kHz i inne jednostki, ale sprawne działania podstawowych funkcji oraz użyteczność pod kątem fotografii. Smartfon dzwoni, odbiera rozmowy, serfuje po necie, gra, śpiewa, tańczy i recytuje zgodnie trendami potrzeb użytkowników. Może to robi lepiej od innych , może gorzej, mnie to nie interesuje, bo dla mnie jest OK. W tym kontekście odporność ma istotniejsze znaczenie, bo oznacza że przy dobrych parametrach fotografowania, mogę używać go wszędzie tam, gdzie zabieranie drogiego i skomplikowanego sprzętu fotograficznego jest ryzykowne.

Solidna budowa to również lekarstwo na niefrasobliwość użytkownika. Ostatnio pisałem o fotografowaniu z roweru i motocykla. Jeśli więc nie daj boże podczas jazdy wykonamy jakąś figurę, to przynajmniej smartfon pozostanie nietknięty. Zabrałem kiedyś aparat innej marki na Rajd Dakar i zakończyłem testy po trzech dniach, bo od naprężeń stłukły się obydwie szybki. Modelowi G6 możemy pod tym względem zaufać. Nie miałem żadnych skrupułów, żeby go zamordować i robiłem wiele żeby go wykończyć (w końcu nie był mój). Nie udało się, a to wielki plus.

20170413_140220-02

Zdolności fotografowania i filmowania

Ten punkt to kluczowy element całego testu. LG G6, z różnych względów jest skutecznie przygotowany do fotografowania. Pierwszym i najważniejszym z powodów jest fakt, że został wyposażony w dwa obiektywy do fotografowania w przód. Jeden jest standardowy, a drugi super szerokokątny. Są to w zasadzie dwa niezależne aparaty, bo tak jest skonstruowany każdy smartfon, o czym więcej możecie przeczytać w mojej książce „Smartfonowy zawrót głowy”. Oba te aparaty mają tę samą matrycę i to jedno z kilku ulepszeń w porównaniu do poprzedniego modelu. G5 był jednym z pierwszych smartfonów z dwoma aparatami, jednak miały one różną rozdzielczość. Tu mamy do czynienia z bliźniaczą jakością, więc nie musimy iść na kompromisy, kiedy decydujemy się robić zdjęcia szerokim obiektywem.

Standardowy aparat posiada obiektyw lekko szerokokątny ma jasność 1,8 i kąt widzenia 71 stopni. Wyposażony jest w trzy osiową stabilizację optyczną i szybki autofokus z detekcja fazy. Drugi aparat posiada szerokokątny obiektyw o jasności 2,4 i kącie widzenia aż 125stopni, o stałej ostrości hiperfokalnej. Obiektywy pracują dobrze, ale superszeroki ma typowa dla swojej konstrukcji dolegliwość. Uwidacznia się ona podczas fotografowania horyzontu np. nad morzem lub na pustyni. Jeśli ustawimy aparat tak, że linia horyzontu przebiegać będzie w jednej trzeciej od góry kadru, to zauważymy, że obiektyw mocno gnie obraz po bokach. Tę wadę można oczywiście wyeliminować w programach do edycji, lub poprzez wybór innego ustawienia aparatu względem horyzontu. Najbardziej widoczne jest to nad morzem, bo horyzont przyjmuje kształt beczki, a woda wylewa nam się z ramek na boki. Zdarza się to również w tradycyjnych aparatach, których obiektywy kosztują tyle co trzy smartfony. Warto więc o tym efekcie pamiętać i fotografować tak, by go zminimalizować. Przy fotografii architektury czy pejzażowej tego efektu praktycznie nie widać. Tak czy siak uważam, że lepiej zrobić takie zdjęcia z wykorzystaniem szerokiego obiektywu, niż nie zrobić ich wcale. Standardowy, jasny obiektyw 1.8 sprawia, że potrzebujemy relatywnie mało światła. W przypadku szerokokątnego sytuacja jest nieco inna. Tutaj mamy do czynienia z jasnością 2,4 co nie powinno dziwić bo szerokie obiektywy są z reguły ciemniejsze, więc mają większe wymagania świetlne – taka już ich specyfika. Nie zmienia to faktu, że taki obiektyw jest absolutnie potrzebny fotografom. Ja w swych marzeniach poszedłbym jeszcze dalej, żądając dodatkowo trzeciego aparatu z długoogniskowym obiektywem. I to byłby czad!

Kolejnym istotnym elementem jest ekran oparty na matrycy IPS, która dobrze odtwarza kolory, kontrast i jasność. Konkurenci moją swoje matryce amoled czy retina reklamując je jako najlepsze. Ale osobiście preferuję matryce IPS, bo na bazie takiej jest zbudowany mój profesjonalny monitor do fotografii. Obserwując obraz na ekranie smartfona łatwiej oraz skuteczniej mogę kontrolować ekspozycję i kolory, ale również pracować w postprodukcji, edytując zdjęcia i wideo. Znacie efekt smartfona? Wiele osób pyta mnie jak to jest, że na smartfonie zdjęcia wyglądają super, a na komputerze już nie. Otóż ja, mając G4, G5, V10 czy G6 nie spotykam się z takimi problemami. Zdjęcia obrabiam na smartfonie, wrzucam na kompa, widzę je na profesjonalnym monitorze i jest prawie dobrze. Wystarczy niewielka korekcja.

20170414_163120-01

Jako spadkobierca poprzednich modeli, G6 wszystkie funkcje fotograficzne ma oczywiście zarówno w trybie w pełni automatycznym, jak i manualnym. To rozwiązanie jest nie tylko wygodne, ale również niezbędne do fotografowania w różnych, skrajnych i trudnych warunkach. Otwierają się przed nami możliwości robienia zdjęć w sytuacjach kiedy konieczna jest korekta ekspozycji, koloru, ostrości, poziomu dźwięku przy nagraniu wideo, itd. (w tym miejscu, po raz kolejny zachęcam do lektury mojej książki „Smartfonowy zawrót głowy” – tam szerzej omawiam wspomniane zagadnienia). Co więcej możemy zapisywać pliki w RAWie, co w pewnych sytuacjach może mieć zbawienny wpływ na jakość zdjęcia.

Wszystkie funkcje, o których tu mówimy są łatwo dostępne i obsługujemy je z pomocą przejrzystej nawigacji i praktycznych suwaków. Ciekawostką jest możliwość wyświetlenia histogramu. To słowo wytrych dla bardziej zaawansowanych, którym pozostali nie muszą sobie zawracać głowy. W dwóch słowach, to wskaźnik, pokazujący jak eksponujemy zdjęcie, przydatny dla tych, którzy nie ufają odwzorowaniu obrazu na wyświetlaczu.

Nowością G6 jest również fakt, że wszystkie funkcje manualne dotyczą nie tylko fotografowania, ale i filmowania. Dla mnie to po prostu „bomba!”. Podczas gdy z fotografią możemy sobie radzić na różne sposoby, to w filmowaniu jest to cecha bezcenna. Moim zdaniem cenniejsza, niż przy robieniu zdjęć. bo przecież kiedy filmujemy daną scenę, warunki zdjęciowe często zmieniają się w czasie. Zwłaszcza kiedy ujęciu towarzyszy ruch kamery. Zmienia się wtedy oświetlenie, ostrość głównego motywu, pojawiają się w kadrze dodatkowe elementy, zmienia się także scena dźwiękowa. Automatyka w takich sytuacjach często daje się zaskoczyć. Dlatego w profesjonalnym filmowaniu korzysta się głównie z funkcji manualnych. Odnosząc to do G6, możemy nie tylko sterować funkcjami obrazu, lecz również manualnie sterować poziomem dźwięku, a także posługiwać się filtrami wyciszającymi szumy z tła, czy podmuchy wiatru. Materiał nagrywamy w jakości 4K, więc mamy do czynienia z zaawansowaną technologią, a pracę dodatkowo ułatwia nam system stabilizacji optycznej obrazu. Sprawny operator może więc śmiało chodzić ze smartfonem w dłoni, zachowując płynność ruchu i unikając drgań obrazu, czyli tzw. „trzęsiawki”. Filmowanie ułatwia również sprawny autofocus z funkcją śledzenia.

Oprócz trybów auto i manualnych do dyspozycji mamy również tryb panoramy, tryb pop-aut czyli możliwość łączenia obrazów z dwóch kamer, snap czyli krótkie filmiki, tryb filmowania slow mation, poklatkowy, możliwość tworzenia GIFów oraz modny ostatnio (i mój ulubiony) tryb do fotografii jedzenia.

20170408_131410-01

Niewątpliwą zaletą jest procek, a w zasadzie układ wszystkich elektronicznych komponentów. Nad nimi jednak również nie będę się rozwodził, bo zwykły użytkownik nie powinien zbytnio zawracać sobie tym głowy. Chyba, że ktoś ma technologiczną schizę, to dla swojego komfortu psychicznego może sobie sprawdzić jak wygląda teoria. Procesor to oczywiście serce smartfona, a my musimy się tylko upewnić, że w praktyce jest wystarczająco szybki, żeby bez problemu radzić sobie z obsługą wielu aplikacji. W G6 jest to o tyle ważne, że ekran ma niestandardowe proporcje 18:9. Można podzielić go na dwa kwadraty i prowadzić na nich dwie niezależne operacje. Na przykład nagrywać i równocześnie pisać maila. „Bebechy” tego modelu LG muszą być więc odpowiednie, by udźwignąć takie obciążenie. I są.

Z technicznym zaawansowaniem wiąże się również postprodukcja. Podobnie, jak w przypadku poprzednich modeli, bardzo lubię edytować, czy mówiąc wulgarnym jeżykiem „obrabiać” wykonane zdjęcia na ekranie smartfona. Doskonale sprawdzają się przy tym aplikacje których w sieci nie brakuje, a wprowadzane zmiany są dobrze widoczne na dużym ekranie. Renderowanie i przeliczanie efektów zachodzi w czasie rzeczywistym, więc jest to przydatna cecha zarówno w pracy fotografa, jak i montażysty. Dzięki mocnemu prockowi możemy zainstalować odpowiednie programy i na bieżąco pracować nad naszym materiałem. 

Komfort fotografowania

W czterech słowach – G6 fotografuje się dobrze. Ze względu na konstrukcję – jest mały w kieszeni, a duży w obsłudze. Wszak posiada ekran 5,7 cala a jest mniejszy od modelu G5 z ekranem 5,5 cala. Lubię nim robić zdjęcia i zdążyłem już się do niego przyzwyczaić. Przede wszystkim dlatego, że ma prosty, logiczny system funkcji, pozbawiony pułapek, czy poukrywanych przycisków. Ekran jest na tyle wyraźny, że można fotografować pod słońce, ze słońcem i w okularach przeciwsłonecznych (o ile nie są polaryzacyjne), a także wygodnie kontrolować wszystkie parametry i skutecznie kadrować. Interfejs użytkownika jest prosty i czytelny, a aparat szybko startuje i ma małą bezwładność od momentu naciśnięcia ekranu. Reaguje jeszcze szybciej, kiedy uruchomimy spust migawki przyciskiem na obudowie.

Ostrość w LG G6 ustawia się bardzo szybko. Przy fotografowaniu poruszających się obiektów, a również w trybie makro świetnie sprawdza się funkcja śledzenia autofokusa. To zielony kwadracik, który śledzi wybrany przez nas punkt. O ile nie jest to rakieta, to radzi sobie bez zarzutu zarówno z przechadzającą się przed nami modelką, jak i poruszającymi się na wietrze liśćmi, czy kwiatami. Może nie nadaje się do fotografii ultrasportowej, ale pamiętajmy, że mamy w rękach smartfon, a nie zawodowy aparat do zdjęć akcji.

20170409_145417-01

Jakość zdjęć

O jakości zdjęć, które można zrobić LG G6 najlepiej poświadczą przykłady. Gdybym nie przeczytał specyfikacji, to nawet bym nie zauważył, że do dyspozycji mamy główny aparat o rozdzielczości 13mp zamiast 16 mp jak w G4 i G5. Czym to dla mnie skutkuje? Fotografuje w pełnej rozdzielczości w proporcjach kadru 4:3 zamiast w proporcjach 16:9. przy rozszerzonych proporcjach kadru z 13mp robi się już tylko 9mp, a to może być już zbyt mało by zrobić wystawę w galerii, czy wydrukować dużych rozmiarów kalendarz. Wszak stosuję smartfona na równi ze swoimi poważnymi aparatami. Liczy się dla mnie to co jest na zdjęciu, a nie czym zostało zrobione. Jednak ktoś, kto do prezentacji zdjęć używa tylko mediów elektronicznych, różnicy w jakości nie zauważy. Ostrość fotografii oraz jakość obiektywów, jak już wspomniałem są na plus. Stopień zaszumienia przy dobrym oświetleniu również jest na dobrym poziomie. Odnoszę jednak wrażenie, ze przy wyższych czułościach w poprzednich modelach było lepiej, ale nie do tego stopnia żeby z tego powodu rwać włosy z głowy. Jeżeli jednak ktoś nadal ma obawy, może zapisać pliki w formacie RAW i będzie mieć dzięki temu większą kontrolę nad jakością obrazu.

Niestety małym zgrzytem jest dla mnie fakt, że trzeci aparat, ten do selfie, ma tylko 5mp… Poprzednicy mieli po 8mp. jest on co prawda szerokokątny i można zrobić sobie selfie nie tylko swojej twarzy, ale również przyjaciół na tle połowy świata, ale czemu kosztem jakości zdjęcia? Nie do końca rozumiem, dlaczego w nowym modelu firma idzie na takie kompromisy. Jak mniemam chodzi o koszty. Wodoodporność i pancerność ma swoja cenę. Długo zastanawiałem się, czy skóra warta jest wyprawki? Analizując swoją karierę z aparatami i smartfonami, doszedłem do wniosku, że jednak wolę mieć pancerność za cenę megapikseli. Ta cecha przy aktywnym trybie życia to podstawa. W innym wypadku skazujemy się na koszty. Jeśli widzicie to inaczej, to uderzcie się w pierś i policzcie ile razy wymieniliście smartfona z powodu utopienia czy rozbicia ekranu?

20170409_122325-01

20170408_142302-01

20170409_164556-01

20170409_185803-01

20170411_183031-01

20170412_084059-01

20170412_165528-01

20170412_165540-01

20170412_173928-01

20170412_181651-01

20170413_081132-01

20170413_144226-01

20170413_150549-01

20170414_173749-01

20170413_083225-01

20170410_111803-01

Kalendarz na 365 dni nowego 2017 roku

W 2017 roku czeka Was 365 dni pełnych wspaniałych fotografii, które – mam nadzieję – zainspirują do wielu podróży i podejmowania nowych wyzwań.  (więcej…)


dane kontaktowe

 

info@bonecki.com

facebook.com/JacekBoneckiPhotography

instagram.com/jacekbonecki/

 

BONECKI SHOP

W sklepie możesz kupić wszystkie produkty

z mojej autorskiej kolekcji z autografem

i indywidualną dedykacją.

wszelkie prawa zastrzeżone - 2016 - Jacek Bonecki Photography

made by station75.com